Muzeum Historii Grodna Janusza Parulisa. Najlepsze muzeum świata
Zanim zacznę, to od razu uspokoję: tytuł tego wpisu nie jest żadnym tabloidowym klikbajtem, tylko próbą przekazania informacji tak zwięźle, jak tylko się da. Ocena bardzo ostra, nie pozostawiająca pola do żadnego domysłu i tak właśnie miało być. Muzeum Historii Grodna Janusza Parulisa jest najlepszym muzeum świata, ale nie dlatego, że jest nowoczesne, interaktywne i zaprojektowane przez znanego architekta (wszak nie jest), tylko dlatego że stworzone zostało przez Polaka dla Polaków. Nie mam najmniejszej wątpliwości, że spośród odwiedzających to właśnie nasz naród wyposażony jest w możliwość właściwego obcowania z eksponatami, łączenia kropek i kojarzenia faktów. Zgromadzone w Muzeum zbiory to kawał historii nie tylko Grodna, lecz przede wszystkim Polski, bo Grodno to Polska i żadne słupki graniczne tego nie zmienią.
Najważniejsze, czyli lokalizacja Muzeum:
Muzeum Historii Grodna. Dlaczego warto?
Na początek może o tym, czego nie będzie. Nie znajdziecie tam przeszklonych gablot, a przedmioty nie zostały opisane w kilku językach. Prawdę mówiąc, nie ma objaśnień w żadnym. Nie spotkacie strzałek, tablic informacyjnych ani wytyczonych tras zwiedzania. To muzeum różni się od innych pod każdym względem i zyskuje na tych różnicach pod każdym względem. Zaraz wszystko wyjaśnię, wybierając wariant „dłużej i dobitniej” od „krótko, lecz niejednoznacznie”, ponieważ miejsce to jak mało które zasługuje, by nie traktować go po łebkach.
Jeszcze w żadnym muzeum, a kilka ich w życiu odwiedziłem, nie byłem częstowany bimbrem na wejściu i traktowany jakbym wpadł w odwiedziny do znajomego. Tak przyjęto mnie tylko w Muzeum Historii Grodna Janusza Parulisa.
Muzeum wygląda jak urzeczywistnienie mokrego snu osoby ogarniętej manią zbieractwa, niech Was nie zmyli jednak pierwsze wrażenie – nie jesteście w dziadkowej graciarni. Nie to, co może się przyda, a to co jest ciekawe, tworzy te zbiory. Owszem, w środku panuje chaos i ktoś może pomyśleć, że wala się sporo rupieci, ale tam wszystko jest po coś.
Nie zaryzykuję za bardzo twierdząc że miejsce to nie nadaje się do samodzielnego zwiedzania – na szczęście takie jest niemożliwe i tutaj docieramy do sedna tezy zawartej w śródtytule: „dlaczego warto?”…
Historie made-to-measure
Mam przekonanie, że Muzeum Historii Grodna pomyślane zostało tak, jakby miało być made-to-measure. To przenośnia, ale trafna. Eksponaty się nie zmieniają – zmienia się natomiast opowieść. W zależności od tego, w jakim kierunku potoczy się rozmowa, taką część historii poznacie. Opowieści są szyte na miarę, ale w żadnym wypadku nie „szyte” – nie są zmyślane. Coś niesamowitego, ponieważ to od Waszych zainteresowań zależy, jak Gospodarz z rozłoży akcenty. To także powód, by wpaść w gości ponownie.
Tkwi w tym wszystkim niespotykana magia, bo na przestrzeni kilku kwadransów można poznać historię Huty Szkła „Niemen”, posłuchać opowieści o znajomości Pana Janusza z Czesławem Niemenem (z próbą sprzedaży gitary w tle), a także dowiedzieć się wiele o tragicznej historii obrony Grodna, której niektóre aspekty próbuje się dzisiaj przemilczeć. Zbyt mało i za cicho mówi się w Polsce na przykład, o tym, że polscy mieszkańcy Grodna zostali zdradzeni przez społeczność żydowską, a żydowscy komuniści przeprowadzili szereg dywersji i rebelii na Grodzieńszczyźnie. Dochodziło do tego, że wycofującym się harcerzom Żydzi strzelali w plecy z karabinów umieszczonych na dachach lub w oknach kamienic.
Janusz Parulis. Człowiek z pasją
Kilka lat temu na portalu znadniemna.pl ukazał się artykuł o problemach finansowych, z jakimi boryka się muzeum. Jest ono inicjatywą całkowicie prywatną, a przez to pozbawioną wsparcia władz lokalnych. To zaś oznacza, że utrzymuje się z opłat za wstęp i ze środków własnych Janusza Parulisa – który rozwija pasję kolekcjonowania ciekawych przedmiotów, zapoczątkowanych przez swojego dziadka.
Jak dalej potoczą się losy Muzeum? Czy przetrwa? Nikt chyba tego nie wie i ja też nie mam pojęcia.
Czasy obecne nie obfitują w ludzi z pasją, a jeszcze mniej jest takich, których pasja służy innym. Sprytni oraz cwani zakładają video-blogi, emitują często bezwartościowe i głupie treści, szokują nimi odbiorców, ponieważ wykalkulowali sobie, że im się to opłaci. Zwróćcie uwagę, jak szybko rejestrują się na platformach dla e-żebraków i wyciągają ręce po Wasze pieniądze, wmawiając Wam że wspieranie ich ma sens. Nie ma żadnego.
Historia podana w przystępny sposób i okraszona talentem do gawędy, charakterystycznej dla Polaków z Kresów, to nie tylko powód żeby od tego miejsca zacząć spacer po Grodnie, lecz najmocniejszy argument za tym, by Grodno w ogóle odwiedzić.
Nie chcę tutaj wchodzić w dyskusję o przemijaniu, ani o tym co każdego z nas spotka. Zakończę czymś absolutnie oczywistym: nie wyobrażam sobie Muzeum Historii Grodna Janusza Parulisa bez Janusza Parulisa. Znajduje się tam wiele Jego pamiątek osobistych, w tym zdjęcia z lat wczesnej młodości. Kto inny Wam lepiej przybliży te czasy? Żaden historyk, nawet z tytułem profesora, nie opowie Wam o zdarzeniach z przeszłości lepiej od bezpośredniego świadka tamtych wydarzeń. Musicie się spieszyć – biologia jest nieustępliwa i liczba osób, które pamiętają Grodno położone w granicach II Rzeczpospolitej jest codziennie coraz mniejsza.